Osad z herbaty schodził, jakby mógł a nie chciał. Szorując tyłkami po południowym zboczu pierwszej z brzegu Alp, snuli rozmyślenie o tym, że są już w połowie książki, a nie było w niej jeszcze nic o innych sprawach równie ważnych. Przeczuwali, że nawet jeśli będzie, to mimochodem, jakby z musu, z obowiązku i niechętnie. Nie bez sarkazmu.
W dole malowała się wojskowa baza lotnicza. Amerykańska.
To tyle.
![](http://przecinek-przed-ze.pl/wp-content/uploads/2021/01/zarloczne_szczury-1024x576.jpg)
Comments are closed.