Press "Enter" to skip to content

Wrzesień 2022. Przecinek Przed, Że

Magazyn PRZECINEK, PRZED ŻE nr 4 wrzesień 2022 – POWSTAJE NA OCZACH CZYTELNIKÓW

Wstęp

Nie będzie Radia 2.0? Tomasz Michniewicz odszedł z Radia 357, ale idea została. Historia się toczy. Każdy ma swoje Radio 2.0.

Poczuj różnicę: Robić coś dla idei vs Robić coś dla ideologii. Czyż nie jest gatunkowa?

Sprawa “ławek niepodległości”. Trudno na nich usiąść. Jaka niepodległość, takie ławki.

6 bln 200 mld zł jako wartość poniesionych strat przez Polskę w wyniku bestialskiej napaści Niemiec. W dobie szalejącej inflacji to za chwilę wcale nie będzie jakoś dużo, ale póki co za tę kwotę będzie można zbudować niebagatelną liczbę, bo ponad 100 milionów, ławek niepodległości.

Odwieczne pytanie, dlaczego cebula szczypie w oczy, należy zastąpić nowym: dlaczego cebula nie szczypie.

Składamy się z przecinków.

Miniatury polityczne

Czy Jarosław zmieni premiera? Wg ostatniego badania opinii społecznej “Politycy wolą Tuska od Morawieckiego”. Nie wiadomo, na czyje życzenie zmienił prezesa TVP, bo chyba nie opinii społecznej, która niezbyt zna Mateusza Matyszkowicza z Teologii Politycznej, a później członka Frondy Lux, prowadzącego Frondę Wnet, występującego w Telewizji Republika, w “Trójce”, dyrektorującego to w TVP Kultura, to znowu w TVP1. A tak się dobrze mógł zapowiadać, jako cykliczny komentator w audycji “Ósma godzina czytań” Artura Moczarskiego (no ale co to za teologia, ta polityczna?)!

Bo jak napisał w dziesiątym moskaliku Jerzy Sławomir Mac (za artykułem Joanny Szczęsnej “Zabawy literackie. Moskaliki“):

Kto zaś rzeknie, że Czeczeńcy
bywają też ogoleni
głowę w kłos mu zmienią żeńcy
na pielgrzymce zgromadzeni.

Opinia (ta publiczna) tymczasem ubiera się w to, co jej dadzą, tańczy tak, jak jej grają i uważa to, co się jej do uważania poda.

Trudno jednoznacznie potępiać rosyjską agresję w Ukrainie, mając konflikt interesów z tym związany po drugiej stronie globu. Jeszcze trudniej popierać sankcje, gdy z bandyckim reżimem na bieżąco kręci się lody. Najsłabiej wygląda to wtedy, gdy na wspólną z nim przyszłość snuje się plany. Spokojnie, to tylko strach przed zburzeniem światowego porządku.

Miniatury naukowe

Uporczywe produkowanie związków chemicznych normalnie nie występujących w przyrodzie, permanentny stres oraz skrócenie karmienia piersią powodują coraz częstsze występowanie alergii.

Statystycy udowodnić mieli także wyższe ryzyko śmierci podczas władania Rosją niż innymi strukturami z pozoru nie mafijnymi. Taka informacja zasługuje na coś więcej niż wzmiankę. Przydałyby się tu jakieś źródła i omówienia.

Miniatura miesiąca

Czekając na nową płytę Czerwonych Gitar, śledząc Internet w poszukiwaniu wieści o nowych przebojach braci Golców i ich uOrkiestry, wpadłem ostatnio na kilka wzmianek odnośnie wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie wyroku warszawskiego sądu rejonowego w sprawie wypowiedzi pani Dody, która jakieś jedenaście lat temu stwierdziła, mając na myśli Biblię, w której nie ma nic o dinozaurach, że “ciężko jest wierzyć w coś, co spisał ktoś napruty winem i palący jakieś zioła”. Wzmianki – te napotkane – skupiają się w swej istocie na wyroku jako takim, ale nie wiedzieć czemu, towarzyszące im zajaweczki są raczej aluzjami do poglądów pani Dody, przedstawianych, jakby były to poglądy aktualne. Czytam otóżw Tygodniku Powszechnym: “Zamieszanie wokół poglądów celebrytki na temat autorów Biblii może być punktem wyjścia do dyskusji nad karaniem za obrazę uczuć religijnych”. Otóż, jeśli już trzymać się słowa “zamieszanie”, jeśli miało miejsce jakieś miejsce, to dekadę temu. Dziś mielibyśmy “zamieszanie” związane raczej z ww. wyrokiem. Zauważmy, że cytowane słowa pani Doda wypowiedziała w czasie swego związku z panem Nergalem (tym, co mu ks. Adam Boniecki rękę podał, występując na zdjęciu niczym Tytus de Zoo z Fidelem Castro), a w międzyczasie zdążyła się z nim rozstać, ograniczyć makijaż, wziąć kościelny ślub z producentem filmowym, panem Stępniem, następnie się z nim rozwieść, by zawiesić akcję i zatrzymać nas w suspensie oczekiwania na nową przebojową płytę. Czy ktoś w ogóle zauważył (w tym ja), że nikt z komentatorów nie zadał sobie trudu, by spytać panią Dodę o komentarz?

Zrzut miesiąca

żródło: Wikipedia

Instrument miesiąca

Saksofon. Instrument dęty drewniany. Polecam kasetę “Matika” Mateusza Pospieszalskiego.

Pytanie miesiąca

Wolisz kreacje czy stylizacje?

Olśnienie miesiąca

Rafał Zawierucha. U Quentina Tarantino zagrał Romana Polańskiego. U Patryka Vegi – Patryka Vegę.

23 września

Urodziny Janusza Gajosa, Janka z Czterech pancernych. O śmierci Franciszka Pieczki, Gustlika z Czterech pancernych, a Stacha Japycza z Rancza, dowiedzieliśmy się w przerwie spektaklu Kwartet, reżyserowanego przez Wojciecha Adamczyka, który aktorzy Teatru Ateneum wystawiali akurat na deskach Teatru Norwida w Jeleniej Górze (49. Jeleniogórskie Spotkania Teatralne). To tu, w Teatrze Dolnośląskim, swoją przygodę z teatrem Franciszek Pieczka zaczynał.

Miniatury filozoficzne

Filozofia języka

Językiem pierwszym osób głuchych jest język migowy. Czy to oznacza, że głusi stanowią osobne narody? Nie. To jest zasada, która działa w każdym innym przypadku. Warto o tym pamiętać w obliczu pokusy podnoszenia gwar do rangi języków (np. żeby udowodnić istnienie jakiegoś narodu), jak i odbierania takiej rangi językom (np. by pokazać brak jakiegoś narodu). Otóż doświadczenie mówi, że są narody wielojęzyczne i są języki wielonarodowe.

Filozofia ekonomii

Teoria miała polegać na tym, że paradygmat jest tragiczny – nikt nie myśli w kategoriach długoterminowych (np. opowieść: z węgla robi się wszystko; pytanie: a co, gdy węgla zabraknie? zdecydowana odpowiedź: węgla nigdy nie zabraknie!). Okazało się jednak, że jest Friedrich August (von) Hayek. Z opowieści o jego oponencie wynikałoby, że poglądy mu (Friedrichowi) przeciwne można sprowadzić do krótkowzroczności (nakręcanie koniunktury tu i teraz) i interwencjonizmu (wiadomo, państwowego).

Książka

Jessica Bruder, Nomadland

Rozpoczęta niemal dokładnie rok temu w Gruzji (miałam wtedy zgubny zwyczaj czytania w aucie po zmroku) i dość szybko zarzucona na rzecz książek papierowych. Wróciłam do niej podczas krótkiego sierpniowego wyjazdu, gdy zabrakło mi papierowych lektur.

Uhonorowany zeszłoroczną Nagrodą Kapuścińskiego “Nomadland” robi ogromne wrażenie. To, co rozpoczyna się jako historia o wielkiej amerykańskiej przygodzie, po kilku rozdziałach zamienia się w opowieść o wielkim amerykańskim wstydzie (a przynajmniej o czymś, czego Ameryka naprawdę powinna się wstydzić, gdyby tylko zechciała dostrzec problem).

Bohaterami książki są ludzie, którzy w wyniku kryzysu gospodarczego w absolutnie niezawiniony sposób stali się pariasami, ledwo wiążącymi koniec z końcem. W którymś momencie ich życia okazuje się, że domowy budżet będzie domykał się o wiele lepiej, gdy zrezygnują… z domu. Sprzedają go, organizują wyprzedaż garażową i – zachęceni przykładem setek innych – rozpoczynają życie nomady, mieszkającego w kamperze. (Może być to też bus, przerobiony szkolny autobus albo nawet samochód osobowy.) Nomadzi to w znakomitej większości osoby w wieku emerytalnym. Zazwyczaj okazuje się, że przeprowadzka do kampera i pobieranie emerytury nie wystarczy, trzeba jeszcze poszukać jakiejś pracy. Rynek już czeka, rynek jest już gotowy. Nomadom oferuje się pracę na kempingach, przy zbiorze buraków cukrowych, czy – w sezonie przedświątecznym – w magazynach Amazona (firma stworzyła dla nich specjalny program Camper Force). W większości przypadków jest to ciężka, fizyczna praca wyczerpująca młodsze osoby, dla seniorów – praca ponad siły. Gdy czytamy o 70-latkach, robiących w ogromnych magazynach kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt kilometrów w ciągu zmiany, z kontuzjowanymi od ciężkich skanerów nadgarstkami, pracujących za minimalne stawki w warunkach urągających zasadom BHP i zwykłej logice i wytrzymujących zmianę tylko dzięki nadużywaniu leków przeciwbólowych – budzi to niedowierzanie, sprzeciw i współczucie. I ogromny podziw dla heroizmu nomadów, którzy są dumni z tego, że nie mają długów i jak ognia unikają słowa “bezdomny”. 

Nie mają lekko – muszą sobie radzić jeszcze z ciężkimi zimami, nagłymi awariami swoich pojazdów i umieć wtapiać się w otoczenie tak, aby nie zainteresowali się nimi stróże prawa (mieszkanie w kamperze nie jest legalne i jest to główny powód, odstraszający od takiej decyzji Afroamerykanów). A mimo to imponują pogodą ducha, zaradnością i głodem nowych doświadczeń. 

Jessica Bruder poznała setki historii nomadów, poznała też od podszewki ich życie – przez kilka miesięcy mieszkała w kamperze (po powrocie do domu nie umiała się przyzwyczaić do nadmiarowej przestrzeni swojego mieszkania), pracowała w Amazonie i przy zbiorze buraków cukrowych, żeby na własnej skórze przekonać się, jak traktowani są pracownicy sezonowi.

“Nomadland” ma szerszą perspektywę – nie brak w nim cierpkich diagnoz sytuacji społeczno-gospodarczej w USA, popartych faktami, przykładami i liczbami. Styl autorki jest sprawozdawczy, nieliteracki, w jakimś sensie przezroczysty – może wydawać się suchy, ale to w żaden sposób nie szkodzi książce – jej treść sama się broni. Bardzo warto!

[mo]

Sarah Waters, Ktoś we mnie

Nie jestem czytelniczką thrillerów, ale “Ktoś we mnie” wydaje mi się być nietypową powieścią grozy. Mianowicie taką, w której nie ma atmosfery grozy. Jest za to zapis heroicznych prób zracjonalizowania tego, co wymyka się racjonalności. Wszystko zaczyna się niewinnie. Anglia, po drugiej wojnie światowej. Czterdziestoletni lekarz, doktor Faraday zostaje wezwany do posiadłości Hundreds, zamieszkałej przez Ayresów, zubożałą ziemiańską rodzinę. Faraday dziwi się na widok domu – pamięta go z dzieciństwa, kiedy okazałe domostwo z czerwonej cegły z narożnikami z piaskowca wydawało mu się bez mała pałacem. Teraz dom powoli popada w ruinę, ale nawet w tym stanie ma nieodparty urok. Faraday oferuje się przeprowadzić kurację nogi dziedzica Rodericka, któremu dokucza niezaleczona wojenna kontuzja i stopniowo staje się przyjacielem rodziny. Dotrzymuje towarzystwa owdowiałej Pani Ayres i jej młodej, niezależnej córce Caroline. Ayersowie bohatersko próbują walczyć z entropią i stawiać opór nieuniknionemu końcowi dawnego świata. Usiłują ratować stan rodzinnych finansów i nie szczędzą wysiłków, aby utrzymać dom w możliwie najlepszej kondycji. Tymczasem atmosfera gęstnieje. Pogryzienie córki Baker-Hydów przez psa Caroline podczas przyjęcia w Hundreds stanie się początkiem łańcucha mrocznych, niepokojących, niewytłumaczalnych zdarzeń. Wszystko zaczyna wskazywać na to, że dom jest nawiedzony (albo, jak ujmuje to pokojówka Ayresów, że “w domu czai się złe”).

Mimo tego, że podczas lektury właściwie nie odczuwa się dreszczyku emocji, czy atmosfery zagrożenia, czyta się to z prawdziwą przyjemnością – bohaterowie są dobrze skonstruowani, świetnie sportretowany zmierzch arystokratycznego świata, mistrzowsko oddany mroczny, złowieszczy, ale i przepełniony śladami dawnej świetności, klimat domu. Kawałek dobrej rozrywki na długie, zimowe wieczory.

[mo]

Film

Nomadland (2020), reż. Chloé Zhao

Niezależność tego kina podkreślana jest na każdym kroku rozchwianą kamerą i ścinkami urywków, które poskładane w kupę mają tworzyć formę stylizowaną na dokument. Forma jak forma – ta jest akurat modna w określonym towarzystwie. Jednak udawanie prawdziwości w dziele będącym ekranizacją wcześniej napisanego reportażu wydaje mi się nie na miejscu.

Wieść niesie, że film nie odzwierciedla skrajnie trudnych warunków prac oferowanych nomadom i zbyt uromantycznia ciężki ich los. Za to został nagrodzony kilkoma Oskarami. No trudno.

Żywot Mateusza (1967) reż. Witold Leszczyński

Trochę wymęczyła mnie postać tytułowego Mateusza. Ale film dobry – typowe polskie niezależne kino lat sześćdziesiątych.

Salto (1965) reż. Tadeusz Konwicki

No i takie właśnie filmy powinno się kręcić. Najgorsze jest to, że nie ma już kina niezależnego. Było wtedy.

Posłowie

Z Radia 357 odeszła Daga Gregorowicz, prowadząca od początku audycję Kiribati. Oczywiście odejść formalnie nie mogła, bo (tak jak kiedyś Piotr Klatt w przypadku Trójki i audycji “Brum” czy Trzecia Fala) przecież formalnie była “jedynie” gościem. Lub gościnią (damski odpowiednik słowa gościń (bo gościniec jest już zajęty)). Jest nadzieja, że łatwiej teraz będzie słuchać Kiribati w Radiu 2.0. Co jak co, ale w 357 podcastów słucha się ciężko jak niemal wszędzie, ale dodatkowy szkopuł sprawia niemożliwość ściągnięcia sobie pliku audio na własny odtwarzacz audio.

Na koniec kij w antropologiczne mrowisko: są skóry o różnych kolorach, są też różne kolory jednej skóry. Ale nie ma ras. Na szczęście sama antropologia to nie mrowisko.

Konkluzja jest taka: promieniowanie kosmiczne dociera wszędzie i za darmo.

Aha, jeszcze aktualny rekord redakcji w kostce Rubika: 1 min 3 sekundy.

Mission News Theme by Compete Themes.