Press "Enter" to skip to content

Marzec – kwiecień 2023. Przecinek Przed, Że

Miesięcznik. Powstawał na oczach Czytelników

Wstęp

Dzień dobry! O przepraszam, to nie dziennik, lecz miesięcznik. Miesiąc dobry! Uwaga, druga połowa marca to czas najśredniejszych dni w roku. Podobnie jak w końcówce września. Dlaczego ciut inaczej przeżywamy te dwa przełomy średniości? Otóż nie tylko dlatego, że tu dnia z dnia na dzień kosztem nocy przybywa, a tam z kolei odwrotnie. Powodem jest również dłuższe obowiązywanie czasu wschodnio-jagiellońskiego, a krótsze czasu zachodnio-piastowskiego. To znaczy, że w pierwszym dniu wiosny mamy w Polsce południe około godziny 12.00. A jak to będzie pół roku później? Zobaczymy. Bo południe to jednak rzecz ruchoma. Jak niektóre święta uchodzące za nieruchome, a jednak przesuwane przez wyżej w hierarchii postawione. A czy nie byłoby prześwietnie i wspaniale, gdyby święto Zwiastowania pokryło się czasem z Wielkanocą? Albo Pesach ze świętem o tajemniczych nazwach Великдень lub Пасха. Tudzież.

Z tym wątpliwej wagi mottem zacznijmy zatem i zarazem:

Życie polega na kombinowaniu. I na niczym więcej
(mądrość zasłyszana)

Mimo że

Jeżeli nas nie czytasz, Mimo-Wszystko-Czytelniku, to mimo że nie czytasz, wyjaśniamy, że powody (oprócz oczywistych) mogą być dwa: 1) bo nie nie mamy clickbaitów, więc nie trafiasz 2) bo piszemy krótko, więc nie trafiasz. Mimo że brzmi głupio, jest wielce prawdopodobne to.

Wiadomość od redakcji wKosciele.pl:
Mimo że nikt z nas koloratek nie nosi, nie musimy się w nich pojawiać. Zrozumienie tego faktu jest doświadczeniem otwierającym.

Informacje z terenu

Wydano nakaz aresztowania Putina, tego bandyty z Rosji. On i tak się boi pojawić w terenie, bo wie, że w Polsce nie tylko wpuszcza się gaz łzawiący do pociągu, gdy jest podejrzenie, że niektórzy wsiedli bez biletu, ale też strzela się do pacjentów wybudzonych z narkozy czy do bitych studentów na juwenaliach.

Kalendarium

Na Światowy Dzień Kostki Rubika (17 kwietnia) przygotowaliśmy rekord redakcji w wysokości 33.536 s. Rekord dnia natomiast (w sensie zaś) to 40 sekund.

Zdrowie

Istnieje teoria, że depresja nie sprzyja czytaniu długich tekstów, bo utrudnia koncentrację. Wydaje się, że to nie takie proste, skoro niejedno doświadczenie przeczy tej teorii. Jednak tym wszystkim, którym skupić się (z tego czy innego powodu) jest trudniej, wychodzimy na przeciw. Tym którym skupiać się zwyczajnie nie chce, także. No i – żeby nie było – skupionym, skupiającym się, pragnącym skupienia też. Jak najbardziej. Dlatego w ten oto płynny sposób przechodzimy do kolejnego rozdziału, jakim jest…

Filozofia

Filozofia poezji. Eksperymentalne formy sztuki mają na celu generowanie nowych form, z których można by odczytać nową treść. Treść treścią, ale forma czysta to koncepcja prawdziwej sztuki, bo dla sztuki, a nie treści. Artyści – w tym poeci – zaczęli symulować coś, co potem, gdy już były rzeczywiste narzędzia, nazwano sztuczną inteligencją. Zdawali się na przypadek. Dziś przypadek jest co najwyżej pseudo-losowy, jak ciąg zero-jedynkowy skrzętnie wcześniej sobie obliczony, lub wypluty z matematycznego wzoru. Czy można wykreować nieskończoność czasu i przestrzeni? To proste jak prosta. Rysuje się proste już w podstawówce (“już w podstawówce”, cóż za obnażające przedzałożenie).

Historia

Piątek z Pankracym nadawany był w Telewizji Polskiej w latach 1978-1988. W roku 1988 zastąpiło go Okienko Pankracego i prowadzącego – Zygmunta Kęstowicza – zastąpili kolejno: Tadeusz Chudecki i Artur Barciś. Głosu i ruchu użyczał Pankracemu Hubert Antoszewski. Autorem programu był Maciej Zimiński, a reżyserowali go: Piotr Friedrich i Bohdan Radkowski.
Zygmunt Kęstowicz wystąpił w Stawce większej niż życie, której postać główną odgrywał Stanisław Mikulski (późniejszy Pan Samochodzik z serialu Samochodzik i templariusze, w którym z kolei pojawiła się Danuta Szaflarska, której postać a propos skarbu templariuszy wspomina Skarb z 1948 – trzeci film z udziałem Danuty Szaflarskiej (Samochodzik i templariusze był jej pierwszym serialem).

Książka

Aleksandra Boćkowska, Można wybierać. 4 czerwca 1989

Z początku rozczarował mnie nadmiar polityki w tej książce (ciekawe, co spodziewałam się znaleźć w książce o pierwszych częściowo wolnych wyborach?), ale potem było już tylko lepiej. I ciekawiej. Aleksandrze Boćkowskiej dzięki dotarciu do pamiętników, osobistych zapisków z (jakkolwiek to brzmi) epoki i rozmowom z ludźmi, którzy wtedy głosowali – udało się odtworzyć atmosferę tamtego czasu. Wcale nie euforyczną. Obok wielkiej polityki (szeroko rozpisywano się choćby o debacie telewizyjnej Wałęsa-Miodowicz): braki w zaopatrzeniu, marzenia o telewizorze, na który wciąż nie można było sobie pozwolić, upokarzające zdobywanie podpasek spod lady, konieczność rzucenia palenia (gdy nigdzie nie można było dostać papierosów), początek wolnego rynku i pierwsze punkty ksero, galopującą inflacja.

Boćkowska daje wgląd w nastroje działaczy partyjnych niższego szczebla, którzy czuli się zdradzeni przez kierownictwo PZPR (a kierownictwo czuło się zdradzone przez Kościół, któremu poszło na ustępstwa – zwłaszcza w kwestii aborcji), anachroniczne rozważania, dlaczego przegraliśmy, zaskoczenie, trudność z przyjęciem do wiadomości zmiany dziejowej – tak na partyjnych “dołach”, jak i na górze – jeszcze 14 sierpnia, po przegranych wyborach, Biuro Polityczne KC wierzyło w możliwość naprawy socjalizmu.

“Można wybierać” świetnie pokazuje, że rzeczywistość schyłku PRL nie była czarno-biała. Świadczy o tym fenomen Mariana Czerwińskiego z Tarnowa (startował z listy partyjnej, a był popierany przez Solidarność, przy jego nazwisku w prasowych obwieszczeniach widniał nawet znaczek “S”). Autorka odtwarza atmosferę ówczesnego sporu wokół aborcji i – czytane dzisiaj – jest to zaskakująco aktualne. Kapitalny jest obrazek dogorywania festiwalu piosenki radzieckiej w Zielonej Górze. Boćkowska pisze o tym, jak w społeczeństwie stopniowo topniał strach. I o tym jak dumę z przemian szybko przyćmiła codzienność kryzysu gospodarczego i planu Balcerowicza.

Robione dzisiaj podsumowania też nie wypadają optymistycznie – rozmówcy autorki stawiają gorzką diagnozę osiągnięć transformacji. Zdecydowanie warto przeczytać!

[mo]

Błażej Strzelczyk, Moja żona głaszcze jeże. Rozmowy małżeńskie

Bardzo entuzjastycznie polecam! “Moja żona głaszcze jeże” zawiera dziesięć rozmów z małżeństwami (z długim stażem) i zachwyca w niej dużo więcej niż świetny tytuł. Te rozmowy niosą mnóstwo życiowej mądrości, uważności, radości życia – na przekór trudnościom, starzeniu się, chorobom, trudnej historii za plecami. Głębokim źródłem tej radości jest dzielenie swojej codzienności z małżonkiem. I choć czytając, nie widzimy mimiki i gestów rozmówców Błażeja Strzelczyka, to zazwyczaj w samym zapisie rozmowy widać łączącą ich więź. Ale to też (a może przede wszystkim) bardzo ciekawe rozmowy z bardzo interesującymi ludźmi, w których przeczytamy także o: pracy leśnika, trajektorii lotu much, zatrzymaniu pewnego tramwaju, przemycaniu grypsów od Gai Kuroń do męża, a jakże – o głaskaniu jeży (powtarzam apel Hanny Gucwińskiej, aby nie obmurowywać ogrodów), alpinizmie, Tuwimie, naturze rewolucji (między innymi). Strzelczyk nie ucieka od tematów trudnych, pyta o to, jak się dobrze kłócić  (i czy to w ogóle jest możliwe), o nieobecność męża i strach o niego (rozmowa z Ludwikiem Wilczyńskim, alpinistą i żoną Ludwiką), o syndrom stresu bojowego (czyli to samo, tylko jeszcze bardziej – w poruszającej rozmowie z Wojciechem i Grażyną Jagielskimi), o bycie rodzicem niepełnosprawnego dziecka. Warto przeczytać, aby przekonać się, jak pięknie można mówić o bliskości, wspólnym trwaniu i o tym, że gdy wypali się namiętność, dobrze jest lubić ze sobą rozmawiać.

[mo]

Film

Dlaczego na planie filmowym co i rusz dochodzi do klapsów? Media donoszą, że tu czy tam padł pierwszy klaps, jakby to było oczywiste i oczekiwane, jak wtedy, gdy G.C. zawołał w stronę Justyny: “pierwszego [Fryderyka] mamy”. To cytat z nie-pamięci. Niech ktoś przywoła materiał źródłowy do “pamiętnego” powitania Polaków przez Benedykta XVI. Niechby ks. P.P. podał wiarygodne dowody na to co powiedział (w Radiu J.), że Jurek O. powiedział “wasi rodzice są p.”. No nie powiedział! A słyszał ktoś jak rzekomo sam Piłsudski powiadał o narodzie i o ludziach? Albo uwierzył ktoś w to, że papież chciałby polaków witać czule? Ale do rzeczy…

Donbas (2018)
reż. Siergiej Łoźnica

Film składa się z różnych scen tworzących razem mozaikowy obraz okupowanego przez Rosjan Donbasu. Historie są śmieszne i przygnębiające. Mamy wesele państwa Jajeczniców, aktorów, którzy na zamówienie rosyjskiej propagandy grają wojenne ustawki, strzelanie do cywilów, zaczątek linczu na “faszyście”, przejmowanie majątków od co bogatszych mieszkańców, a nawet oblewanie gównem prasowego notabla. W swoim szaleństwie film przypomina mi o kinie postjugosłowiańskim.

Przyjaźń w cieniu Kremla – Jutro Ukraina (2017)
reż. Maciej Grabys, Wojciech Jachymiak

Ponury film dokumentalny o sytuacji na wschodzie Ukrainy pokazuje m.in., że scena z niemal linczem na ukraińskim żołnierzu w filmie “Donbas” nie była ani wymyślona, ani nawet wyolbrzymiona. Rosjanie chyba naprawdę wierzą, że na zachód od nich mieszkają już tylko faszyści. Autorzy pokazują też działania Małgorzaty Gosiewskiej na rzecz informowania świata o zbrodniach rosyjskich w okupowanych rejonach Ukrainy. Przypominają również o słowach Lecha Kaczyńskiego: “dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a potem może może czas na mój kraj – Polskę”. Film był dostępny w ramach internetowej wersji Międzynarodowego Festiwalu Filmowego HumanDoc.

Posłowie

Niektóre rzeczy się starzeją, inne dopiero zestarzeją. Proces trwania w czasie jest procesem przemijania, starzenia się. Jeśli dziś wydaje się, że to wydanie “Przecinka” jest nowe, jeśli dziś nas cieszy, to jednocześnie oddala się, odchodzi w czasie, ulega działaniu strzałki czasu. Kiedyś będzie stare. Nie młodnieje, żeby potem się starzeć. Posuwa się nieznacznie i powoli, aż w końcu (wcale nie w końcu), ktoś zauważy różnicę między “dziś” a “wtedy”. To przyszłe na tę chwilę “dziś” potem będzie przeszłe. Wszystko jest przeszłością. A jednak żeby przeżyć wydarzenie, trzeba być jego świadkiem. Być przy nim przed, w trakcie i zaraz po. Czy upływ stanowi lub świadczy o podstawach ontycznych?

Comments are closed.

Mission News Theme by Compete Themes.