Wstęp
Żeby kózka nie skakała, TOBY nóżki nie złamała
(mądrość ludowa, przytoczona w celu polemicznym w wierszu Juliana Tuwima)
To miał być numer góra dwumiesięczny. Niech by było, że letni – wakacyjny. Ale jest dwuporowy. Dwuporowość to nowy neologizm, dlatego jako taki podkreśla się ciągle jeszcze czerwonym szlaczkiem. Sam się nie podkreśla. Podkreśla go system. Dwuporowość jest dobrym rozwiązaniem.
Jest panaceumem.
Dwuporowość jest ratunkiem zastosowanym niemalże ourself.
Przytoczona dwutorowość jest odpowiedzią ostateczną w przedmiotowej sprawie, gdy chodzi o eskalację tiretów w dniu dzisiejszym. Jest manifestem. Jest wykrzykiem.
Mimo że
Redaktor, mimo że kiedyś poeta, nie rozumie literatury. Przestał rozumieć. Zapomniał o istnieniu podstawowych środków. Zapomniał o istnieniu kontekstu. A co by było, gdyby potraktować dosłownie JEGO twórczość? Mimo że lansował samodzielne myślenie, dziś nie ma pytań. Ma gotowe odpowiedzi.
Okres jest przedwyborczy. Na kogo zagłosujemy? “Nie wiem, wszyscy są fajni” – chciałoby się odpowiedzieć cytatem. Źródło uciekło. Mam nadzieję, że nie wyschło.

Pogoda jest piękna. Mimo że dzieci i młodzież poszła do szkół (wrzesień; organy indoktrynacji już moczą majtki z radości), ciągle są wakacje. Uświadom to sobie, sobie.
A jeśli jest listopad? Bo listopad jest również. Wystarczy spojrzeć. Choć to akurat czerwiec:

Abp Stanisław Gądecki pisze list do księży, bo w wakacje w jego diecezji pięciu opuściło szeregi. Kapłaństwo to, kapłaństwo tamto. Służba kapłańska, kryzys kapłaństwa, rzeczywistość, w której osadzony jest każdy kapłan… Zaraz, zaraz, kto to jest “każdy kapłan”? Arcybiskup zapomniał, że to każdy ochrzczony. Na mocy sakramentu chrztu. Tak, właściwym sakramentem kapłaństwa (również kobiet i dzieci) jest chrzest. Nie inaczej.
Loża szyderców
Banalna obsada "Lipowa" i "Zielonej granicy" nie zachęca. Reżyserzy mają to szczęście, że mogą reżyserować w różnych teatrach. Aktorzy rzadziej. Widzowie zwykle skazani na jeden (swój) teatr, nie wyobrażają sobie innej obsady. Więc księdzem będzie Olaf, Julię zrobi się na rudo, a Maja pierwszy raz zobaczy żubra. Anię obłoży się materacami.
Widzów Pana Samochodzika potraktuje się jak idiotów.
Widz nie jest idiotą - oto przesłanie z konferencji prasowej z twórcami filmu Zimna wojna. Okazuje się, że nie trzeba patrzeć w bok czy w górę całą głową. Wystarczy ruszyć oczami. Podobno.
(szydercy z miasta)
Dopisek od Redakcji: w kolejnych krokach napiszemy o tym, że i jak bardzo nam się Zielona granica, jeśli można tak się wyrazić, podobała.
Czas na fabułę

Dom z bunkrem Nagły wybuch obstrukcji w naszym parlamencie, spowodował, że dwóch ministrów szczególnie poczuło się w obowiązku, by zainterweniować. Jeden wstał, drugi powstał, wskazali palcami sufit i jeden wyrzekł: Tam oto jest Słońce. Ono się zaraz zaćmi, jak nie przestaniecie. Gdy tłum to zobaczył, a zwłaszcza gdy usłyszał przepowiednię, wpadł w popłoch. Posłowie zaczęli popuszczać. Postanowiono zmoderować marszałka i wydać wreszcie na świat ustawę. Tym sposobem na właścicieli fliperów wykorzystywanych do celów zarobkowych nałożono wysoki podatek od topniejących lodowców.
Co za ulga, co za radość umieć odróżnić prawą stronę sejmu od lewej – pomyślał człowiek, którego aktualnym zawodem było bycie marszałkiem. – Nie jestem zbędny. Jesteśmy potrzebni! Dostarczamy światu różne nowe ustawy i ciężko pracujemy! Ale gdy jedna z posłanek zadała mu trzecie z rzędu, może czwarte bezczelne acz małostkowe pytanie, poczuł nagłe ukłucie głodu. Szybko ogłosił przerwę i rzucił się pędem do bufetu. Tam kupił ciastko i kawę. Jadł i myślał: na kogo głosowałby dzisiaj Władek Jagiełło, gdyby teraz był królem? Posłanka siedziała przy jego stoliku i uparcie wpatrywała mu się w oczy.
Co za nieszczęście mieć taką wysypkę – pomyślała kobieta-poseł. Co za koincydencja – pomyślał człowiek-marszałek, dostrzegając jej świdrujący wzrok – że nadzoruję tę osobę. Wstał i powitał ją z uśmiechem na wyciągnięcie ręki.
(uwaga, wszelkie podobieństwa do osób i zdarzeń, jeśli zaistniały, to przypadkowo i bez intencji)

Stefan Traktorzysta Miał więcej zasad niż Żydzi praw w Talmudzie. Na przykład jadał tylko na siedząco. To była święta zasada, dlatego tego razu cały dzień stał w kolejce za meblami, a Stefan nigdy nie stał na siedząco, więc koniec końców w okolicach zachodu wziął i zemdlał. Tak oto się skończyła jego przygoda z meblami, bo gdy Stefan stracił swoją kolejkę, ostatnie meble się rozeszły. Został z wczesnym Gierkiem w salonie i półkotapczanem w sypialni. Ale co to za przygoda bez suplementu: gdy Stefan leżał nieprzytomny, skradziono mu wszystkie kartki na mięso. Załamał się, bo mięso kochał bardziej niż czcił zasady. Ciągle mówił “kurde” i długo nie pociągnął.
Tropimy ptaki Chodzimy po lesie obwieszeni latarkami z krakowskiego punktu myśliwskiego spod budki z drożdżówkami. Kraków to nie tylko obwarzanki. Magda, która nas nie prowadzi, bo przodem idzie jakiś gruby kot, jest stanowcza do bólu. Zastanawiamy się, czy przez jej odpowiedzi nie przebija ironia. Albo inaczej. Ona się przebija, jak najbardziej, jak szydło z worka na świat, ale czy to ironia intencjonalna, czy w naturalnym porządku rzeczy zawarta ironia samoistna. Jeśli głupie są decyzje przełożonych, to wystarczy się do nich stosować, a ich głupota sama wyjdzie na światło latarek. Światło dzienne z kolei samo wychynie na świat o świcie – siłą rzeczy. Rzeczy mają siłę dziania się. Skąd ta siła? Więc jeśli coś się dzieje, to siłą rzeczy lub samo z siebie – niepotrzebne skreślić. My latarek nie zapalamy. Gdyby tak skreślać co niepotrzebne, nie szedłby przodem ów gruby kierownik wycieczki w futrze baranim, a my za nim, jak te owce na rzeź prowadzone. My jesteśmy nieznanym światu rodzajem owiec. Jesteśmy owce bojowe. Ten kot z przodu to żaden bojowy. To kot w baraniej skórze, nic więcej.
Jest ciemno, a ciemność w lesie to jest wyższy poziom ciemności. Ciemność obiektywna, mierzalna, to jedno, a ciemność odczuwalna jest tym czarniejsza, im las gęstszy, im poszycie pod nogami bogatsze. Brodzimy w liściach, potykamy się o konary i wystające z ziemi, lgnące do ciemności korzenie. Ciemności kryją ziemię.
Przygoda z portfelem Miałem przestarzały portfel ale oszukałem gościa, który chciał go ode mnie kupić. Mówię do niego: to bardzo dobry portfel i daleko mu do przestarzenia. I mrugam, żeby nie zaglądał mi w tęczówki, bo tam zwykle widać czy się nie kłamie. W portfelu były dwa irysy. Facet kupił portfel, sowicie mi zapłacił, a za irysy wystawił pochwałę. Trochę buc, ale polecam interesy z tym gościem.
Mimo że
Z tymi wakacjami historia jest złożona. Wakacje bowiem to rzecz względna i nabyta jak wszystko. Dostana. Udostępniona. Dana i zadana.
Mówi się, że współczesna sztuka jest sztuką lewicową – powiedział jeden z rozmówców. Informacja jest więc z trzeciej ręki. Gdy znaleziono, niestety, poszkodowanego, po jego zeznaniach, że nic nie pamięta, wykluczono udział osób trzecich. Nie dziwi zastosowanie liczby mnogiej, trudno niech sobie będzie. Intryguje siła przenośni. Brak jakiejkolwiek osoby drugiej nie przesunął w hierarchii osób tych z pozycji trzeciej. Mimo że mamy piękny przykład Stanisława Tymińskiego, powiada się, że jeszcze nigdy trzeci kandydat nie zaszedł tak daleko jak Paweł Kukiz. A to dlatego, że Tymiński przeskoczył ówczesnego premiera, Tadeusza Mazowieckiego, co na Urząd kandydatem był takim, któremu sondaże dawały drugą pozycję. Dziś można powiedzieć, że obecnie, w tym czasie przejściowym, który mamy po wyborach, ale przed uformowaniem nowego rządu, zaszłego premiera przeskoczył nowy marszałek. Ten prawdziwy, nie wymyślony. Skąd jednak ta teza, od której wyszliśmy i do której chętnie byśmy nie wracali, że nie zostało nic, jeno lewica? Wyjaśnienie jest trywialne. To klaskaniem mamy obrzękłą prawicę.
Muzyka
Odkryciem jest Pio Szorstien, gitarzysta Świetlików z zespołem, który nagrał już trzy płyty. Ten zespół to duet: Tomasz Radziszewski i Piotr Korsuń. Czy nowy Flapjack przekonuje? Trudno powiedzieć. Jednak fajnie, że gra. Samo to już przekonuje do trzewi.
Gipsowy odlew falsyfikatu Lecha Janerki to wydarzenie roku. Ta płyta jest bardzo krótka!
Posłowie
Rekord Redakcji w kostce Rubika: 25:551 sek.
No i taka to robota.

.
Marzec/Kwiecień | Wydanie specjalne przedwyborcze | Październik/Listopad
.
.
.
.
.
.
.
Comments are closed.